Spis treści
- Konsumpcja energii
- Zakup sprzętu
- Kwartalne spotkania
- Zwiększony transfer danych
- Różnice społeczne i ekonomiczne
- Ekologiczne aspekty pracy zdalnej
- Podsumowanie
Grono naukowców wykazuje w badaniach, że pandemia była niczym reset dla Ziemi. Wiele miast oczyściło się ze smogu, a mieszkańcy zindustrializowanych przestrzeni doświadczyli wreszcie błękitu nieba i nieznanego dotąd zapachu czystego powietrza. Oczywiście złożyła się na to nie tylko obowiązkowa (dla tych, co mogli) praca zdalna, ale szereg wydarzeń związanych z lockdownem.
Obserwowana wówczas redukcja emisji CO2 spowodowana była przede wszystkim zmniejszoną ilością dojazdów do pracy przez pracowników, którzy np. w kontekście USA spędzali średnio 1,5 godziny podróżując do pracy samochodem, często przemierzając tę trasę w pojedynkę.
Nie dziwota więc, że wielu z nas nadal żyje w przekonaniu, że praca zdalna jest tym bardziej ekologicznym rozwiązaniem. Na pewno w wielu aspektach jest to prawda, jednak po głębszej analizie warto wziąć pod uwagę szereg innych czynników, które mogą przyczyniać się do negatywnego wpływu pracy zdalnej na środowisko.
Konsumpcja energii
Nieco nieuświadomioną zależnością jest, że przenosząc nasze działania z przestrzeni biurowej do domu, nasze zużycie energii wcale nie spada. Właściwie, ilość wymaganej energii do zasilania sprzętów do pracy w domu jest co najmniej taki sam, ale często nawet o wiele wyższy niż w przestrzeni biurowej. Jak to możliwe? W środowisku biurowym nasz pracodawca może bardziej dbać o całościową politykę związaną z oszczędzaniem energii - w końcu będzie mu zależeć na mniejszych rachunkach za utrzymanie tych przestrzeni. W tym celu będzie stosował nie tylko energooszczędne sprzęty oraz ingerował w ich ustawienia, ale również może się skupić na całej infrastrukturze, jak wydajne drukarki, kserokopiarki, poprzez ekspresy do kawy, na energooszczędnych żarówkach kończąc. Ten brak spójnej polityki energetycznej wewnątrz firmy, w której pracownicy pracują zarówno zdalnie jak i “na miejscu”, może mieć konsekwencje na skalę globalną.
Okazuje się bowiem, że firmy, które dotychczas deklarowały osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 czy nawet 2030 roku mogą mieć problem z wiarygodnością tego przedsięwzięcia. Spowodowane jest to zmianą regulaminów dotyczących pracy. Zwłaszcza wielkie korporacje, które zadeklarowały politykę zrównoważenia, neutralności pod względem emisyjności CO2, wraz z pandemią zaczęły przyjmować inne zasady pracy dla swoich pracowników, pozwalając np. raz w tygodniu pracować z domu. Jak wiadomo, tam nie mają już żadnego wpływu na to, w jaki sposób wytwarzana jest energia, z jakich źródeł jest kupowana oraz jak bardzo wydajne energetycznie są mieszkania czy sprzęty w nim posiadane.
Pewnego rodzaju rozwiązaniem może być dodatkowa kompensacja śladu węglowego powstałej emisji CO2 po średnim oszacowaniu wydatków energetycznych dla każdego pracownika. Jednak, bez odpowiednich zasad i wytycznych, pracownicy w trybie zdalnym mogą nie przestrzegać zrównoważonych praktyk, takich jak energooszczędny sprzęt, właściwe gospodarowanie odpadami lub odpowiedzialne nawyki konsumpcyjne. Ten brak nadzoru może skutkować zwiększonym zużyciem zasobów i wytwarzaniem odpadów.
Warto również wziąć pod uwagę, że wielu pracowników mieszka w zróżnicowanych pod względem energooszczędności mieszkaniach i domach. Ci, zresztą, spędzający czas w mieszkaniach, będą potrzebować tej energii o wiele mniej niż posiadacze domów. Jak wykazują badania, praca zdalna często zachęca pracowników do zmiany lokum na większe, w którym można zaaranżować dodatkową przestrzeń na biuro, komfortowo łącząc życie zawodowe z prywatnym.
Możliwość pracy zdalnej wpływa nieraz na podjęcie decyzji o opuszczeniu centrum miast z niewielkimi apartamentami i przeprowadzenie się do większych domów na obrzeżach miast czy nawet całkowicie poza nim. Bez różnicy czy to dom czy mieszkanie, w każdej przestrzeni pozabiurowej pracodawca nie ma wpływu na sposoby pozyskiwania energii, ogrzewania pomieszczeń, klasy energetyczne używanych sprzętów, co sprawia, że ilość potrzebnej energii jest często o wiele wyższa niż w przypadku tego samego pracownika pracującego z biura.